Pierwszy zakup ekonomiczny - Koń z przyczepy (1993) - Elza

 Oto mój pierwszy zakup ekonomiczny - koń pochodzący z zestawu z autem z przyczepą dla koni z roku 1993. Był to zestaw kempingowy. Przyczepa oprócz przewożenia koni mieściła kempingowy stół z ławkami do siedzenia i zadaszeniem, grilla, łóżko polowe, szafę na ubrania, naczynia i sztućce oraz wyposażenie dla konia.

Elza po metamorfozie - czerwiec 2021




Koń
w tym zestawie to piękna bułana klacz z bardzo długą grzywą i ogonem. Nie miała niestety imienia. Na jej wyposażenie składało się:

  • ogłowie z wędzidłem - w kolorze różowym
  • dwuczęściowe wodze - również różowe
  • siodło w typie angielskim - różowe
  • różowe podkowy
  • derka niebieska ze srebrnym kołnierzem
  • wiaderko i szczotka do mycia
  • wstążki
Wydaje mi się, że były też spinki i szczotka do czesania, ale nie jestem pewna. 


Jak już pisałam - był to zakup ekonomiczny, koń w ogłoszeniu wyglądał na mocno "bawionego" i jednocześnie zaniedbanego. Grzywa była sfilcowanym kołtunem, ogon w jeszcze gorszym, wręcz szczątkowym stanie, brak jakiegokolwiek wyposażenia oryginalnego. Miał natomiast, westernowe siodło, które (po dłuższym śledztwie) okazało się należeć do chodzącego konia z lat 2000-sięcznych. Na zdjęciach było widać, że koń jest bardzo brudny, pomalowany tu i ówdzie kredkami, flamastrami, jakąś farbą czy lakierem do paznokci. Jego oryginalne malowanie było jednak zachowane, pomijając drobne otarcia. Mam tylko jedno zdjęcie z ogłoszenia: 


Przybył do mnie 18 maja 2021 r., z okolic Opola. W momencie otwierania paczki i pierwszych oględzin zrobiło mi się bardzo przykro, że ktoś do tak opłakanego stanu doprowadził tak uroczy model. Na zdjęciach nie wyglądał tak atrakcyjnie jak w rzeczywistości. Kupiłam go za grosze z myślą o przerobieniu na pełnego customa i daniu mu całkiem nowego życia. Jednak zakochałam się w nim i postanowiłam zrobić wszystko, by uchronić go przed przemianą customową. Zdecydowałam, że spróbuję ją po prostu odnowić.

Poniżej zdjęcia przed czesaniem i myciem, out of the box:











Zabrałam się do szorowania mojego biedaka. Po myciu woda, w której się kąpał wyglądała tak:


A koń - tak:



Zdecydowanie przejaśniał. Po wyschnięciu okazało się, że plamy po bokach nie zeszły.



Klaczka zrobiła się jeszcze piękniejsza, mimo tych plam. Następnym punktem programu było rozczesanie jej grzywy i resztek ogona. Ale zanim wbiłam w jej włosy grzebień, przeszła płukanie w płynie.



Tak wyglądała jej grzywa tuż przed pierwszym spotkaniem z grzebieniem. A poniżej widać początek ciężkiej żmudnej pracy nad kołtunami.


I w końcu! Udało się doprowadzić grzywę do ładu bez większych strat.




Następny w kolejce był nieszczęsny ogon. Szczerze bałam się go dotykać. Wyglądał bardzo niestabilnie.


I niestety ogon się poddał. Powyżej to co z niego zostało. Moja bidulka bez ogona - poniżej. 





Będąc w Pepco zauważyłam ozdoby do włosów dla dzieci składające się z warkocza jasnych włosów. Był to warkocz Elzy z Disneyowskiej Krainy Lodu. Ale to jeszcze nie był moment nadania klaczce imienia. Udało mi się kupić opaskę z warkoczem i dwie gumki. To był pomysł na to, by przywrócić jej ogon. Na początek poświęciłam opaskę. Niestety nie zrobiłam jej zdjęcia przed destrukcją. Kolor jednak nieco odstawał od grzywy...




Mimo to wyglądał dobrze, jednak jak dla mnie był niewystarczająco gęsty. Przy destrukcji opaski wpadłam na pomysł, by wykorzystać z niej wszystko co tylko możliwe. Sznur cekinów wpleciony w warkocz wydał mi się idealny do zrobienia ogłowia i wodzy. Bidulka nie miała też czapraka, więc wycięłam jej kawałek mojej starej koszulki w kolorze brudnego różu. Na początku stwierdziłam, że kokardka z podobizną Elzy będzie idealna jako ozdoba ogona. Natomiast mieniące się gwiazdki były idealne do przyozdobienia grzywy.


I wtedy w mojej głowie narodził się pomysł na jej pełne ubranie. Dekorację czapraka, ozdobne ochraniacze na nogi, ozdobę na uzdę. Poniżej zdjęcia z wyjazdu na wieś - jak widać grzywa przeszła zabieg szokowy - czyli namaczanie w gotującej wodzie i schładzanie w lodowatej.


Elza w pełnym ubiorze


Powyżej - wieczorna przejażdżka po pokoju z moją starą Barbie Bath Fun w towarzystwie Farbena i Sunny'ego z Cali Girl. Z tyłu widać też mojego pierwszego rumaka dla lalek, jego rozmiar niestety nie pasuje do lalek Barbie, ale był idealny dla Pameli. Przejażdżka była ograniczona do pokoju, bo na dworze lało.



Sądzę, że Elza ma niesamowitą grację. Ogon z opaski był zbyt cienki, zatem poświęciłam jeszcze pół warkocza z gumki i wszystkie ozdobne elementy ze wszystkich spinek i gumek. Siodło nie bardzo pasuje wielkością i kolorem, ale postanowiłam nie odbierać jej jedynej rzeczy z jaką do mnie przybyła. Myślę, że do tego stroju pasowałby lepiej koń maści siwej lub jabłkowitej - jak Blizia. Ale czysty przypadek sprawił, że powstał taki zestaw - a wszystko dlatego, że jej oryginalny ogon się poddał.

Loczek został na ranczu z Farbenem i pierwszym Sun Runnerem, a Elza z Blizią, Sunny'm i lalkami, wróciła do miasta. Po powrocie jej grzywa przeszła jeszcze kilka zabiegów żelazkowania - czyli prostowania żelazkiem - ponieważ końcówki były nadal bardzo pogięte, co powodowało plątanie i puszenie się.


Po praniu zostały jej też białe plamy na szyi, które z czasem udało się zetrzeć, prawdopodobnie były to osady z proszków do prania, którymi była czyszczona.

W końcu doczekała się też sesji na powietrzu. Niestety jeszcze nie na trawie, bo ta była dla niej za wysoka.







Czekają ją jeszcze poprawki malarskie - zwłaszcza na kopytkach. 

Można powiedzieć, że jest ona moim drugim podejściem do przerabiania koni - za pierwsze muszę uznać zrobienie ogłowia i siodła dla pierwszego Sun Runnera. Tym razem pracy i pomysłów było więcej. I w ten sposób zniszczony koń, na którego pewnie nikt, oprócz mnie, nie zwrócił uwagi na portalu ogłoszeniowym, został uratowany przed kolejnymi dziecięcymi zabawami, a być może nawet przed trafieniem na śmietnik. Zyskał nową tożsamość i drugie życie. Jest ona naprawdę pięknym okazem, dużo ładniejszym od dzisiejszych koników dla Barbie. Stała się OOAK - jedyna taka na świecie.





Komentarze