Październikowe trochę paździerzowe nowe nabytki

 Tak się złożyło, że w tym miesiącu sporo koni przybyło do stajni. Robi się tu coraz bardziej tłoczno, zwłaszcza w sekcji koni nieogarniętych - czyli tych czekających na swoją kolej do przeróbki. 

Torba pełna koni

I niestety te konie jeszcze sobie poczekają, bo niestety większe przeróbki wymagają większego nakładu czasu i pracy. Zatem postanowiłam przedstawić nowych przybyszów, część z nich należy do grona podróbków, część jest oryginalna.

Banda z wyprzedaży

Trafiła mi się ciekawa okazja - cztery rumaki w cenie trzech. A tak prawdę powiedziawszy to cztery w cenie jednego, bo to był bardzo budżetowy zakup. No dobrze to może najpierw przedstawię zawartość tego zestawu, który widnieje na górnym zdjęciu.

1. Koń w łatki

Na początek koń, którego mold już znamy - tak, kolejny konik w moldzie marki Gloria - tym razem bez zakazu wjazdu w oczach. Także nie wiem czy pochodzi z zestawu firmowanego marką Gloria, czy jest jakimś innym podróbkiem... grzeczniej mówiąc - klonem. Jest to okaz - jeden z dwóch - który sprawił, że przygarnęłam całą paczkę.


Koń - jak widać ma szczątki wyposażenia świadczącego o tym, że ciągnął jakiś królewski powóz, jakiejś kolejnej klonowej księżniczki udającej Barbie. Mamy tu ogłowie, które zaliczam do serii - o co tu właściwie chodzi?! - strasznie mi się ten typ ogłowia nie podoba, bo niczego nie przypomina i według mnie jest bez sensu. Oprócz koni Barbie - nie mam za wiele wspólnego z końmi, więc nie wiem, czy takie ogłowia faktycznie istnieją - choć naprawdę nie wiem, jakby to się miało na głowie konia utrzymać, skoro nawet na tym plastikowym okazie jest zabezpieczone gumką - jak się dobrze przyjrzeć zdjęciu, to nawet ją widać.

Siodło... Hmm... wiem... też mało to do siodła podobne. Śmieszne są te doczepiane strzemiona - co ja mówię - strzemiono - bo zostało tylko jedno. Po tym, że "siodło" ma po bokach otwory do montowania dyszli - widać, że koń ciągnął karetę. Ok, przy okazji wyrzucę z siebie ten żal - czemu mattel sobie wymyślił, że koń ciągnie powóz za pomocą siodła?  - Bo tak łatwiej, a uprząż to zdecydowanie nie jest dobry pomysł na zabawkę dla dzieci. Ech...

To jeszcze ostatnia sprawa odnośnie powyższego konia - czarne plamki to tylko marker i efekt twórczej wyobraźni poprzedniej właścicielki - nie są one wyposażeniem oryginalnym.

PLAN

Plan odnośnie tego osobnika jest taki, że zostanie pozbawiony wszelkich akcesoriów i włosów. Dziury w jego nogach zostaną załatane, zmieni maść, dostanie nowe włosy - odrodzi się w całkiem nowym wcieleniu. Pozostanie w stajni.

2. Koń Steffi

Oklepany mold Steffi Love z firmy Simba. Wszędzie go pełno w różnych kolorach i z różnym wyposażeniem. Choć najczęściej z jakimś siodłem, ogłowiem z wodzami i ozdobami na grzywę w kształcie podków. Bajerem jest ruchoma głowa i sprężynująca szyja.


Jak widać trafił do mnie bez dodatków. Na szczęście ma oryginalne włosy i jest w naprawdę dobrym stanie.

PLAN

Plan zakłada doprowadzenie go do ładu, dorzucenie mu jakichś akcesoriów i znalezienie mu miejsca w nowym domu. Także rezyduje w stajni tylko tymczasowo.

3. Fioletowy koń Glimma/Sparkle Girlz

W sumie to brak mi słów. Gdybym jako dziecko dostała takiego konia - raczej nie byłabym najszczęśliwsza. Już chyba lepszy był mój Pamelowy gniadek.



Naprawdę nie wiem co o nim napisać... ma dziwną długą szyję, siodło praktycznie na zadzie - inaczej się nie da - cały jest wygięty oczy spoglądają gdzieś w stronę zadu, a uzda opiera się na wargach.  Ma tatuaż na zadzie, ale nie dodaje mu to uroku.

PLAN

Albo trafi na śmietnik, albo ktoś go przygarnie - w mojej stajni nie ma dla niego miejsca.

Przedstawiłam główne osobniki z tej bandy. Jednak na ostatnim zdjęciu w tym ogłoszeniu widniał jeszcze jeden koń - w treści był dopisany jako gratis.

4. Barbie Botticelli z linii Princess Collection (2003) bez włosów

Ja naprawdę nie żartuję - ten koń był GRATIS, dlatego że stracił włosy. I to on ostatecznie sprawił, że przygarnęłam tą bandę w całości.


Jest najbardziej brudny z całej tej ferajny, ma sporo obcierek farby na kopytach, ma też rysy na ciele. Gdzieniegdzie też jakieś dodatkowe malowania - różnymi kolorami i mediami. Ale ja nie widzę by był w stanie tragicznym. Ten koń nie miał bogatego wyposażenia - brakuje mu czapraka i spinek. W sumie to chciałam mieć go w stajni. A że taka sierotka się trafiła, w dodatku GRATIS?! No właśnie - to ja się tym biedakiem chętnie zaopiekuję i jeszcze nie jednej osobie opadnie szczęka na jego widok.

PLAN

Solidne mycie i nowe włosy - odpowiadające oryginałowi - czaprak i jakieś ozdoby do włosów na miarę królewskiego konia. Oczywiście czeka na niego godne miejsce w stajni, tuż obok Lilki - koleżanki z serii.

PRINCE/PRINZ (1991)


Kolejna perełka ustrzelona w ramach zakupów ekonomicznych. To jest właśnie ten koń, przez którego mój pudel nie mógł dostać imienia Prince.


Dużo o nim nie będę tu pisać - jak się prezentuje - widać na zdjęciu. Nie ma wyposażenia - wyjątkiem są trzy podkowy. Ogon w stanie lekko rozpadającym się - mam nadzieję, że przetrwa czyszczenie. Grzywa teoretycznie w oryginalnej długości. Przebarwienia, plamy, dodatkowe malowania kredkami, bądź flamastrami - ogólnie tona brudu wyczuwalna w dotyku. Jest to koń dość stary, więc jego stan i tak jest dobry. Malowanie kopyt, pyska i oczu w stanie dość dobrym.

PLAN

Solidne mycie i rozczesywanie. Kusi mnie rertobrighting, także może uda się przywrócić mu blask. Na koniec ogarnięcie wyposażenia w zgodzie z oryginałem i honorowe miejsce w stajni, w pobliżu Ski Fun'ów i Kaleki.


Powinien tu trafić jeszcze jeden koń, ale właśnie skończyłam pracę nad jego renowacją i wkrótce pojawi się post z obszernym opisem mojej walki z tym modelem, jak również i film - także pomijam go w tym zestawieniu pomimo, że bardzo pasowałby do tej paździerzowej grupy.


Komentarze

  1. Faktycznie spore stadko pacjentów! Ciekawa jestem, jak będą się prezentować po metamorfozie.
    Mam jeszcze pytanie - co to rertobrighting? Nie spotkałam się z tym określeniem, a brzmi intrygująco.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Retrobrighting to proces odżółcania plastiku. Jak wiemy jasne plastiki z biegiem czasu zmieniają swój kolor na żółty lub nawet brązowy. Proces ten zachodzi zwykle, gdy plastik wystawiony jest na działanie światła słonecznego. Robiłam próbę takiego zabiegu na Lilce ( https://stajniabarbie.blogspot.com/2022/02/lila-jednorozec-z-jeziora-abedziego.html ), zajmuje to trochę czasu, ale myślę, że warto.
      Żółknięcie plastiku to dla mnie zmora, strasznie się go obawiam, dlatego też moje konie nie stoją na półkach i nie można ich podziwiać na co dzień. Są szczelnie odseparowane od światła.

      Usuń
  2. Wow cudowne zakupy. Moją uwagę zwrócił Prince, świetnie się na niego patrzy nawet z tymi mankamentami. Nie mogę się doczekać aż pokażesz koniki w odnowionej wersji!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdradzę tylko, że praca nad Księciem się zaczęła, ale będzie bardzo długo trwała, gdyż proces wybielania jest czasochłonny. Mam nadzieję, że na Boże Narodzenie będzie mógł stanąć do zdjęcia na tle choinki, obok Ryśka, Blinky i odnowionego Botticiellego - jako czwarty biały koń w stadzie :)

      Usuń

Prześlij komentarz